wtorek, 27 maja 2014

Her Bright Skies- Bonnie And Clyde (The Revolution)


  Stali czytelnicy na pewno kojarzą ten zespół. Kibicuję im od bardzo dawna (w zasadzie niemal od początków bloga), co niektórzy pewnie zdążyli zauważyć. Niedawno powstał powyższy teledysk do jednej z ich piosenek, na który dosyć długo czekałam. Właśnie teraz postanowiłam się z wami podzielić tym utworem i mam nadzieję, że go wysłuchacie. Bez zbędnych wstępów o to  i Her Bright Skies w piosence ,, Bonnie And Clyde''.
  Informacji o tym zespole nie będę kolejny raz powtarzała (a dokładnie trzeci), dlatego przejdźmy od razu do oceny ogólnej.
Bonnie Parker i Clyde Barrow
  Może na sam początek warto byłoby się przyjrzeć samemu tytułowi, który tutaj jest tematem przewodnim. Bonnie i Clyde- o tej parze pewnie wielu z was słyszało, a może niektórzy widzą te imiona po raz pierwszy. Ale dlaczego są znani? Praktycznie sama nie wiem, ale co do pytania: była to para amerykańskich przestępców z lat 30-tych XX wieku, siejących postrach. Sama często zachodzę w głowę czemu oni są tak popularni, ale to jest taka mała 
dygresja.
  Po pierwsze to moim zdaniem warto się przyjrzeć najpierw teledyskowi, który moim zdaniem jest niezły, aczkolwiek spodziewałam się czegoś lepszego. Bardzo się cieszę, że uwagę zwraca nie tylko klip, ale też muzyka i sam wokalista, za co muszę dać dużego plusa. Ogółem myślę, że opowiada on o współczesnej historii tej pary, jednak nie rozumiem skąd wziął się w ogóle pomysł, aby napisać coś na podstawie ich historii! Niezbyt oryginalny, gdyż z tego co wiem powstało kilka filmów na ich temat, jednak w sumie nie aż tak zły. Jest to coś ,,mało używanego'', że tak to ujmę (gdyż z tego co kojarzę to już jest jedna piosenka o tym samym tytule). Moim zdaniem dosyć ciekawy na tyle, aby przyciągnąć potencjalnego słuchacza choćby na chwilę. Nie jest to jakiś wspaniały pomysł, ale też nie jest zły. Myślę, że ta piosenka jest bardziej przeznaczona dla tych, co dopiero zapoznają się z tym zespołem, a nie dla osób które już dawno się z nim zaznajomiły.
  Nie powinnam jednak zapominać o pierwszym wrażeniu. Na początku miałam bardzo mieszane uczucia: ten utwór nie podobał mi się tak jak inne ich kawałki, jednak jednocześnie bardzo szybko utkwił mi w pamięci. Bardzo lubię, kiedy utwory szybko się nie nudzą, a ten właśnie do takich należy. Nie jest za szybki czy za wolny, wszystko do siebie pasuje. Energiczny początek zachęca do słuchania, po czym po chwili zwalniamy i przenosimy się świat wykreowany przez artystów, co bardzo mi się podoba. Uwielbiam, kiedy artyści przenoszą mnie w swój własny świat, odrywają od szarej rzeczywistości, bo w końcu po to jest muzyka (niestety niektórzy o tym zapominają). Nie ma tu monotonii za co jest mały plus, jednak wyraźnie mi tu czegoś brakuje. Choć ,,Bonnie And Clyde'' jest bardzo chwytliwe i po jakimś czasie przypadło mi do gustu to jednak czuję, że nie ma tutaj ostatniego elementu tej całej układanki. Czegoś co wyniosłoby ten utwór na szczyty list przebojów i nie mogę się tego uczucia wyzbyć. Nie jest to szczyt możliwości tego zespołu, przynajmniej według mnie, jednak widzę, że zaczynają eksperymentować. Poza utworem ,,I'll Be For You'' nie znam żadnej z ich piosenek, która byłaby taka spokojniejsza. Prawie wszystkie ich piosenki mają jedną wspólną cechę- są bardzo żywiołowe (co wręcz uwielbiam) i z reguły nie ,,opowiadają'' one smutniejszych historii, jeżeli tak to można ująć. Widać, że chcą zobaczyć jak wypadną w różnych brzmieniach i w sumie nie jest aż tak źle. Powinni jednak nadal pracować nad swoim stylem muzycznym, gdyż tutaj nie widzę tych charakterystycznych cech tej grupy. Na przykład tej zadziorności przez którą czasem czuję się tak, jakbym słuchała starego rock'n rolla, a nie muzyki stworzonej przez rozwijający się zespół. Boję się trochę, że zagubią się w tej muzyce, ale to czas pokaże. 
  Co do wokalu to tutaj także nie mogę zająć jednoznacznego stanowiska. Uwielbiam głos Johana Brolina; często kojarzy mi się on ze starym rockiem, sama nie wiem dlaczego. Może dlatego, bo być może czerpie inspiracje ze starych utworów? Niestety nie znam na to pytanie odpowiedzi. Nie wiem jednak też co myśleć np. o momentach, kiedy chce już zaśpiewać naprawdę wysoko m.in. w refrenie i w zasadzie brzmi to jak krzyk. Nie zauważyłabym tego, gdyby nie uwaga mojej przyjaciółki. Szczerze mówiąc po kilku przesłuchaniach tego utworu w ogóle tego nie zauważyłam, co jest małym plusem, ale zastanawiam się czy to był zamierzony efekt czy nie. Na przykład według chyba anonimowego autora (nie mogłam znaleźć jego nazwy) ze strony guitartramp.com uważa, że tutaj wokalista ukazał pełnię swoich możliwości oraz wprowadził nas w klimat całego utworu. Co do tego, że on nadaje dzięki swojemu wokalowi pewnej atmosfery to tu moim zdaniem ma rację, jednak jeżeli chodzi o to drugie: tutaj mogłabym się z tym recenzentem nie zgodzić. Z jednej strony Johan chyba chciał pokazać, że potrafi śpiewać, ale czy to na pewno jest szczyt jego możliwości? Kto wie, jeszcze wiele może się zmienić w jego śpiewaniu, a może nas czymś zaskoczy? Mimo tej jednej rzeczy w tym temacie wszystko pasuje i nie mam żadnych zastrzeżeń. 
  Jeżeli chodzi o tekst to co nieco się rozczarowałam, choć fabuła była jednocześnie bardzo przewidywalna. Skoro piosenka nosi tytuł ,,Bonnie and Clyde'' to oczywiście musi być o nich.

Pozwoliliśmy życiom rozpłynąć się za naszymi plecami
Opuściliśmy wszystko co nam znane
Zwolniliśmy z 9 na 5 sekund przez znaki drogowe
I nauczyliśmy się kochać w hotelowych pokojach
  
  Trochę szaleńcze to spojrzenie na miłość, trzeba przyznać, ale widać chłopcy chcieli się wczuć w położenie tytułowych bohaterów. Nie zaprzeczę, że w sumie bardzo mnie to zaciekawiło, a zwłaszcza kolejny fragment:

Kiedy budzi cię światło
A ty czujesz ciepło przez skórę
To wiesz, że jeszcze jest szansa dla tych którzy zwątpili
Że jesteśmy stworzeni do większych rzeczy
  To ostatnie zwłaszcza dało mi do myślenia. W sumie patrząc z mojej perspektywy widzę tu historię dwojga ludzi, którzy nie chcieli być tacy jak inni. Chcieli żyć jak bogowie, bez ograniczeń czy zakazów, oderwani od szarej rzeczywistości. Moim zdaniem w skrócie przedstawiono ich życie z zupełnie innej perspektywy. Nie widzimy tutaj dwójki szaleńców, pozbawionych skrupułów czy wszelkich zasad moralnych, tylko dwójkę marzycieli, których pragnieniem jest stanie się kimś innym- nie kolejnymi nic nieznaczącymi istotami, żyjącymi na świecie, ale kimś więcej. Przyznam, że to spojrzenie na całą sprawę jest bardzo ciekawe i w sumie tutaj mogę dać takiego małego plusika. Nie ma tutaj tandety, co prawda tekst nie niesie za sobą żadnego przesłania, ale chce pokazać życie Bonnie i Clyde'a w zupełnie inny sposób. Nie oglądałam żadnego z filmów, których byli głównymi bohaterami, jednak zgaduję, że większość z nich przedstawia ich jako parę ludzi bez serca, zabijających ofiary bez wahania. Miło, że znalazło się tu coś nowego, dlatego tutaj daję plusa.
  Czas na krótkie podsumowanie. Utwór moim zdaniem jest świetny, aczkolwiek ciężko wydać jednoznaczną opinię zarówno jeżeli chodzi o wokal jak i o tekst. Widać, że artyści chcą grać i wybić się na szczyt, jednak czy ten kawałek zapewni im miejsca na listach przebojów? Nie wiem. W każdym razie myślę, że zespół ten zasłużył na ocenę 7/10.

  
  Jeżeli zespół ten wam się spodobał, zapraszam do wysłuchania paru innych ich piosenek.

,,Lovekills''


,,I'll Be For You'' (niestety nadal nie zrobiono do tego utworu teledysku)


,,Little Miss Obvious''

Tak więc dziękuję za uwagę, z niecierpliwością czekam na wasze komentarze i do następnej notki!
PS: Ważne pytanie: czy pasuje wam ta wielkość czcionki co jest obecnie czy lepsza była poprzednia? Poradzono mi, abym ją zmniejszyłam, ale nie wiem czy nie przekombinowałam jak uważacie?
A poza tym zapraszam do udziału w ankiecie w pasku bocznym!

5 komentarzy:

  1. Jakoś nie porwał mnie ten utwór u góry. Może kiedyś się przekonam.

    2014 - co (nie)ciekawego przyniósł nam ten rok?, czyli nowa notka @ http://Fizzz-Reviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Kiedy czytam ,,jeżeli zespół wam się podoba" wręcz odruchowo odpowiadam ,,tak, kurde, na fotografii bardzo! A zwłaszcza ten gość w kapeluszu!" Zaraz wychodzi, jak powierzchownie oceniam ludzi! :D Co do muzyki, nie lubię przerywać słuchania tego co własnie słucham dla piosenek uwielbianych przez innego blogera, ale ponieważ nie słuchałam Dżemu tylko obojętnego Huntera, ,,posmakowałam" pierwszej piosenki. Bardzo pop. Tak bardzo, ze nie byłabym w stanie słuchać tego długo, kojarzy mi się z piosenkami puszczanymi czasami w radiu. Żaden wstyd być w radiu, też bym chciała dostąpić kiedyś tego zaszczytu, ale to piosenka jest stanowczo zbyt typowa. Nie wnosi właściwie nic do świata muzyki. Lepsze jest ,,Lovekill", ten refren to już coś, naprawdę niezły i bardzo energiczny. Wielki szacun dla perkusisty, ma zajebiste tempo, perkusja jest właściwie najlepsza z całego zespołu, no i śliczniutkie bębny :D Tej piosence już nic nie mogę zarzucić. Nie dziwię się, że raczej słabo oceniłaś historię przestępczej pary, ich stać na coś więcej.

    Dzięki za komentarz u mnie. Czuję się w obowiązku sprostować. Wiem, jak bardzo nudzi teatr. Do takiego tradycyjnego też bym raczej nie chodziła, ale w moim teatrze nie ma miejsca ani na tradycję, ani na koturny, ani spokojne dialogi i stonowaną scenografię. Autorzy scenariuszy, scenografii, sami autorzy zdają się być wiecznie na haju, aż nie chce się wierzyć, ze takie szaleństwa wymyślali ludzie o zdrowych zmysłach. W ciągu jednego spektaklu można dwa razy dostać zawału, wszystko zmienia się błyskawicznie, króluje współczesna technika. Za to właśnie go kocham- myślę, że gdybyś raz tam poszła, całkiem zmieniłabyś zdanie o teatrze!
    Ha ha, może jestem człowiekiem nad wyraz nieuporządkowanym, ale akurat opowiadania czytam co najmniej trzy razy przed publikacją, w tym raz na głos, bo piszę już na tyle długo by wiedzieć, jak łatwo popełniać głupie błędy...Problem polega na tym, że nie mogę dojść do ładu z własną klawiaturą. Pisanie ręczne bezbłędne :D a na kompie masakra. Postaram się to jakoś zmienić (może skończyć z pisaniem w Notatniku?) i bardzo się cieszę, ze choć trochę ci się podobało.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piosenka niesamowicie przypadła mi do gustu ;3
    Nie oglądałam żadnego filmu o Bonnie i Clyde, wiem tylko podstawowe informacje o nich.
    "To wiesz, że jeszcze jest szansa dla tych którzy zwątpili
    Że jesteśmy stworzeni do większych rzeczy"- jeju ale mi się ten fragment podoba ;o
    Nie myślę, żeby Johan krzyczał. Jego głos jak dla mnie jest powalający <3

    Czcionka w porządku ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!
    Po raz pierwszy jestem na tym blogu (dzięki za komentarz u mnie, tak by the way;)) i muszę przyznać, że oczarował mnie nagłówek. Jest po prostu piękny! Jak go zrobiłaś? A może ktoś Ci go zrobił? Pytam się z ciekawości... naprawdę zrobił na mnie ogromne wrażenie;)
    Jeszcze nigdy nie słyszałam ani o zespole, ani o tym kawałku, ani o tych przestępcach... za to ich historia mnie zafascynowała!
    Kawałek nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia- wprawdzie energiczny, ciekawy, z niezłym wokalem, ale jakoś... nie powalił mnie na kolana. Teledysk jest zrobiony dobrze, z treścią i jakimś przesłaniem. Za to tekst jest naprawdę piękny, coś przekazuje, zwraca naszą uwagę. To niesamowita odmiana po tekstach typu: "Bawię się na imprezie, a ty na mnie patrzysz, o jeee, ty na mnie patrzysz", które ostatnio królują (zwłaszcza w muzyce pop. Co innego stary rock, to dopiero były piosenki...). Jeszcze piękniejsze chyba jest Twoje podsumowanie historii Bonnie i Clyde'a. Nic dodać, nic ująć. W ogóle szacun dla tego zespołu, że przedstawił dwójkę przestępców w inny, nowatorski sposób. Za to naprawdę należą się brawa. To chyba najbardziej zwróciło moją uwagę.
    W ankiecie zagłosowałam;) Na "mieszankę". Chyba tak będzie najciekawiej... a co do czcionki, to wydaje mi się w porządku, więc nie zmieniaj.
    Dziękuję za możliwość przeczytania tak inspirującego, ciekawego posta!
    Pozdrawiam,
    Pola
    takizwyczajnyblog.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Cóż, może dlatego nie słucham muzyki klubowej. Topowi muzycy ją wykonujący są zwyczajnie słabi i irytujący. Lubię Katy B, bo się wyróżnia, ponadto ciekawi są Disclosure.

    "Me. I Am Mariah... The Elusive Chanteuse" Mariah Carey - nowa recenzja @ http://Fizzz-Reviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Coś ci się podoba=napisz
Coś ci się nie podoba, nie zgadasz się z moim zdaniem=napisz
Dyskusja mile widziana. Nie bawię się w obs za obs i kom za kom. Komentarze zupełnie bez sensu będą usuwane!
Anonimy także mogą komentować.

Evarose- Telephonic

Teledysk- Klik!      Przyznam, że na kolejny wpis chciałam dać inną piosenkę, ale postanowiłam, że dam wam chwilę odpocząć od azjatyc...