Widać, że mam pełno roboty. Kolejne zamówienia nadciągają, a ja mam coraz mniej czasu. Z jednej strony się uśmiecham, a z drugiej jestem padnięta, ale dobra. Lepiej, żeby było tak dalej. Dlaczego te ferie musiały tak zlecieć?
Okej. O to i kolejne zamówienie, tym razem dla Firefly. Do IW: ocenię tą piosenkę, jednak w najbliższym czasie musisz mi podać adres swojego bloga czy coś pod postem, abym mogła powiadomić o ocenie, gdyż były przypadki, że osoby, które prosiły o ocenienie piosenki nie wracały na bloga i nie wiedziałam czy dobrze oceniłam czy źle, a jest to dla mnie ważne.
A o to przed wami Breaking Benjamin w piosence ,, Firefly''.
Na samym początku miałam mieszane uczucia. Oczywiście ucieszyłam się, że są to moje klimaty, jednak zdziwiłam się melodią. Zabrzmiało mi to jak połączenie metalu i rocka, które na początku mi się nie podobało, ale potem polubiłam to. To jest coś innego niż do tej pory słyszałam i za to jest plus. Łatwo to zapamiętać, wpada w ucho, co sprawia, że ta piosenka na pewno nie będzie tygodniowym hitem. Są tu nowe brzmienia i to mi się podoba. Taki eksperyment: ryzykowny, ale daje efekty. Dobrze, że zespół chce wypracować własne brzmienia, a nie ściągać. Kolejnego plagiatu bym nie zniosła, bo niestety dużo się ich nasłuchałam. Powiem tak: zespół, który ściąga wszystko z innego, moim zdaniem nie ma prawa nazywać się zespołem, a ludzie tam- muzykami. Dla mnie to nic tylko kanciarze.
Nie wiem dlaczego, ale śpiew wokalisty od razu skojarzył mi się z głosem Jareda Leto z 30 Second To Mars. Pewnie dlatego, bo ich jakby sposób śpiewania jest taki sam: najpierw normalny śpiew, a potem taki scream rodem z metalu. Oczywiście to nie jest minus, bo raczej nic nie można poradzić na swój głos. Gdyby tak było, wszyscy śpiewaliby jak słowiki. Tutaj wokal można uznać za plus.
A teraz tekst, którego na początku nie zrozumiałam. To było tak, jakbym spróbowała zinterpretować wiersz na lekcji polskiego. Całość brzmiała tak, jakby wokalista mówił o fałszywych przyjaciołach. Że ten świetlik, ( bo ,,firefly'' to robaczek świętojański, czyli świetlik) jest jakby fałszywym przyjacielem, którego przejrzał wokalista:
Nie wiem dlaczego, ale śpiew wokalisty od razu skojarzył mi się z głosem Jareda Leto z 30 Second To Mars. Pewnie dlatego, bo ich jakby sposób śpiewania jest taki sam: najpierw normalny śpiew, a potem taki scream rodem z metalu. Oczywiście to nie jest minus, bo raczej nic nie można poradzić na swój głos. Gdyby tak było, wszyscy śpiewaliby jak słowiki. Tutaj wokal można uznać za plus.
A teraz tekst, którego na początku nie zrozumiałam. To było tak, jakbym spróbowała zinterpretować wiersz na lekcji polskiego. Całość brzmiała tak, jakby wokalista mówił o fałszywych przyjaciołach. Że ten świetlik, ( bo ,,firefly'' to robaczek świętojański, czyli świetlik) jest jakby fałszywym przyjacielem, którego przejrzał wokalista:
,, Jesteś moim przyjacielem
Jak większość z nich
Ale dorwałem twoje kłamstwo(...)''
To było trochę dziwne, ale tak to zinterpretowałam, że wokalista opowiada o tym: jak przejrzał swojego niby ,, przyjaciela'' i teraz mówi mu co czuje. W sumie często tak jest, że przyjaciele zawodzą i okazują się dla wielu czymś w rodzaju wroga, nie kogoś bliskiego. Wokalista jakby przez tą piosenkę, chce przekazać, co o tym myśli. Że pogardza taką przyjaźnią i jest to pokazane w ostatniej zwrotce:
,, Więc jesteś zgubiony mój przyjacielu
Co za przykry koniec
I nie wiem czemu
Dławię się i uśmiecham''
Z tym tematem nigdy się nie spotkałam. I jeżeli mam rację, to brawa dla wokalisty za oryginalność i pomysł. Ukrycie osoby za postacią świetlika- coś, jakby ten artysta był poetą. No i oczywiście brawo za przesłanie.
Co do opinii innych to niestety nic nie mogłam znaleźć. Widać, że w Polsce ten zespół nie jest znany. A szkoda, bo dla mnie ciekawie się zapowiada. Coś dla tych, którzy lubią lżejsze brzmienia albo mają po prostu gorszy dzień. Nie ma to jak energetyczna rockowa piosenka na smutne dni. Mi zawsze to pomaga.
No to podsumowanie: piosenka jest dobra: zero fałszu, fajna melodia, którą łatwo zapamiętać. Nawet pominę ten scream, choć czasem mnie drażnił. Uważam, że warto wysłuchać tego zespołu. Nie jest jakiś najlepszy na świecie, ale dobry. No i na swoje szczęście nie ma ściągania z kogoś stylu czy coś. Oryginalność, czyli to co mi się podoba.
A teraz skala. Daję... 7,5/10.
Fajny post . Ale nie przepadam za tą muzyka
OdpowiedzUsuńmojmozg13.blogspot.com
Kocham tą piosenkę <3 Kocham rock <3
OdpowiedzUsuńMAsz fany pomysł na bloga ^^ Powodzenia w dalszym blogowaniu :)
Obserwujemy? http://mikilove47582.blogspot.com/
Piosenka u mnie na blogu to : The Offspring - The Future Is Now
OdpowiedzUsuńhttp://mikilove47582.blogspot.com
bloga nie mam, ale możesz mi wysłać wiadomości na facebooka jeśli masz.
OdpowiedzUsuńwpisz to w wyszukiwarce facebooka a na pewno mnie znajdziesz;D :Irenka Wojciechowska, ur. 5 maja 1998 rok, Tomaszów Maz.
IW
a jeszcze jedno codziennie wchodzę na twojego bloga
OdpowiedzUsuńIW
Dzięki ;**
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podobało ;)
Jeny, jak ja kocham Twojego bloga to ... ♥♥♥ !
Firefly
Super mam nadzieję że wpadniesz i zaobserwujesz?
OdpowiedzUsuńhttp://amfiepeddieifabina.blogspot.com/
http://mylifewerkad.blogspot.com/
Fajnie, fajnie. Ja akurat nie przepadam za takim typem muzyki
OdpowiedzUsuńObserwuję i liczę na to samo :)